środa, 28 lipca 2010

Nauka jazdy, czyli przygody Kai w krainie czterech kółek

Tak, podjęłam w końcu tę ważką decyzję i skontaktowałam się z OSK, w którym dokładnie trzy lata temu (także w lipcu) zaczęłam robić kurs prawa jazdy. Wtedy wybór odpowiedniej szkoły poprzedziły szeroko zakrojone poszukiwania googlowe, niestety nauka zakończyła się na wykładach, bo jakoś nie mogłam się zabrać do zdania egzaminu wewnętrznego. Teraz, kiedy przyszło do jazd, również chciałam skorzystać z Pana Googla, żeby znaleźć najlepszego instruktora. Niestety, tym razem zawiodłam się na moim doradcy nr 1. Opinie, jakie znalazłam były różne, ale ich kształt można łatwo podsumować:
  1. wszystkie opinie - pozytywne i negatywne - są napisane przez rozkrzyczane szczeniaki, pracowników szkoły lub jej konkurencję, przy czym znakomita większość należy to tych pierwszych;
  2. bardzo niewiele jest rzeczowych komentarzy o konkretnych instruktorach; generalnie opinie formułowane są ogólnikowo i dotyczą całego składu szkoły na raz - i te złe i te dobre;
  3. próba przeprowadzenia jakiegokolwiek bilansu sprowadza się do wniosku, że w ogóle nie ma w Krakowie dobrych instruktorów ani dobrej szkoły jazdy i nie da się tu nauczyć prowadzić samochodu.
A jednak co roku kilkuset (czy iluśtam, nie znam statystyk) kierowców dostaje ten kartonik od MORDu. Poza tym ponad połowę kursu opłaciłam już na początku, więc nie będę teraz na gwałt znowu szukać nowej szkoły. I tak od czwartku kontynuuję naukę w szkole Juma. Będę opisywać moje wrażenia i może komuś szukającemu choć trochę się to przyda:
  • najpierw wykłady - trochę czasu już od nich minęło, ale co nieco jeszcze pamiętam:
    • + były konkretne i jasne, pamiętam, że pełne informacji,
    • + trochę filmików z objaśnieniami - ktoś na to narzekał na forach, ale wg mnie dobrze przygotowywały do pierwszych lekcji na mieście,
    • + dużo wskazówek, na co uważać na egzaminie;
    • - sprośne uwagi wykładowcy - kierownika ośrodka (zapamiętałam nieustannie powtarzający się przerywnik o "bawieniu się ptaszkiem" np. na czerwonych światłach),
    • - historyjki z życia instruktora jazdy,
  • instruktorzy:
    • Marcin - moja pierwsza jazda i pierwszy instruktor: młody facet na pełnym luzie, zero stresu - wydawałoby się, że to oczywiste? otóż dalej okaże się, że niezupełnie. Zaczęliśmy od podstaw i wykorzystaliśmy każde 10 minut jazdy, dużo tłumaczył, nie unikał wyjaśnień technicznych. Sympatycznie, spokojnie i z postępem. Na koniec podsumowanie jazdy po zatrzymaniu się pod szkołą - coś czego brakowało mi u pozostałych instruktorów. Jeden minus - duże spóźnienie, 10-15 minut.
    • pani Barbara - powinna pracować z dala od ludzi: jest niezrównoważona psychicznie - gdybym nie postawiła się za pierwszym razem darłaby się na mnie przez całą jazdę. Panikowała przy najmniejszym problemie i rzucała mi się na kierownicę, chociaż nie stwarzałam żadnego zagrożenia. Kiedy wchodziłam w zakręt, sama nie wiedziała, co powinnam zrobić najpierw: zmienić bieg, zwolnić, włączyć kierunkowskaz, wcisnąć czy puścić sprzęgło, skutkiem czego na pewnym zakręcie na wąskiej osiedlówce wjechałam na krawężnik. Reakcja pani instruktor? Ręce podniosła do nieba, wywróciła oczami, "coś ty dziewczyno zrobiła" (co najmniej jakbym wjechała w tyłek policji); na moje pytanie "co teraz" odpowiedź brzmiała "no, nie wiem" i możecie być pewne, że były to słowa pełna oburzenia. Najlepsza była końcówka: po zaparkowaniu samochodu pani stwierdziła, że bardzo dobrze jeżdżę, że dawno nie miała takiego kursanta i nigdy by się nie spodziewała, że ktoś drugi raz siedzący za kierownicą może tak jeździć. WTF? 0_o
    • pan Ryszard - bardzo uprzejmy pan starszej daty, spokojny i rzeczowy. Jeździ samochodem, na którym przeprowadzane są egzaminy w MORDzie, a to duży plus, bo jak się zdążyłam zorientować, każdy model jeździ inaczej (nawet jeśli wszystkie to Toyoty Yaris), a najwięcej zależy od silnika. Wszystko tłumaczy i jest bardzo cierpliwy, chociaż też mi czasem poprawiał kierownicę (na szczęście tylko kiedy zatrzymywałam się przed skrętem, więc nie majstrował mi przed nosem podczas jazdy). W środku jazdy przerwa na papierosa - hm... rozumiem, że taka potrzeba, ale w związku z tym jazda powinna być przedłużona o te 5-10 minut, a nie była. Swoją drogą przerwa sama w sobie dobrze mi zrobiła na koncentrację i rozluźnienie. Brakowało mi podsumowania jazdy, stwierdzenia, na czym powinnam się skoncentrować, a co idzie mi dobrze.
No to tyle na dziś. Miałam ochotę napisać jeszcze coś o pewnym artykule z Gazety.pl, ale dzisiaj sobie daruję. Zamiast tego odpowiem na komentarze do poprzedniego postu:

Smola - naprawdę mogłaś sobie darować to "dziecko", bo nawet jeśli mój ideał mojej figury nie zgadza się z Twoim, to jest to moja figura, a różnica poglądów i wieku nie daje prawa do protekcjonalności i to nie było miłe. Poza tym napisałam, że wzięłam Twoje poprzednie słowa za komplement i nie doszukiwałam się żadnych podtekstów. Fragment o kobiecych kształtach był zupełnie pozbawiony ironii, zupełnie na serio i dodany à propos, bo tak mi spasował tematycznie i nie miało to w żaden sposób uderzać w Twój komentarz. Prawda jest taka, że dieta jest mi faktycznie potrzebna, bo jeśli się nie odchudzam, to tyję - po prostu niektórzy mają problem z metabolizmem i muszą nieustannie nad sobą pracować. Uwierz mi, zazdroszczę tym, które nie muszą. A z drugiej strony lubię się odchudzać i mam do tego prawo.

Beata - dzięki za wsparcie! I dzięki za odpowiedź :) Może kiedyś powtórzę pytanie, jeśli blog będzie miał więcej aktywnych czytelników, chociaż podejrzewam, że z czasem nadarzą się kolejne, może ciekawsze.

Iwona - udziałuję i też pozdrawiam :)


    2 komentarze:

    tkaitka pisze...

    Świetnie opisałaś instruktorów!
    Słyszałam o wycieczkach do Czech, nawet z zameldowaniem tam, i kurs prawa jazdy - zdawano egzaminy bez problemu.Łącznie niewiele drożej niż kurs na prawko w Polsce - za to bezstresowo.
    Pozdrawiam.

    Anonimowy pisze...

    Mimo, że sama robiłam prawo jazdy 14 lat temu pamiętam dobrze stres jaki mi wtedy towarzyszył.
    Teraz ten czas wspominam z rozrzewnieniem.
    Wiem, że u Ciebie będzie ok- dasz sobie radę, nie łam się i co najważniejsze- po zdaniu siadaj od razu za kierownicę(naklej zielonego listka).
    Obecny czas na pewno będziesz jednak długo wspominać, to pewne.
    Pozdrawiam, Beata

    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...