piątek, 18 marca 2011

Jestem złośliwą jędzą.

Dokładnie tydzień temu kupiłam mikrofalówkę z dostawą do kanciapy samorządu. Kanciapa została w tym roku wyremontowana i wyposażona: kasę na remont dostaliśmy z uczelnianego samorządu oraz od dziekana, który zakupił też dla nas super-wypasiony komputer i drukarkę, właścicielka dużej firmy wytwórczej podarowała nam komplet mebli wypoczynkowych, firma produkująca wyroby malarskie - zestaw farb, którymi odnawia się ściany na Wawelu itd. Pokój został odmalowany (a nawet pomalowany - w jakieś bardzo nowoczesne motywy), wyposażony w kącik z umywalką, nowe oświetlenie, wycyklinowano podłogi i wstawiono nowe meble. Teraz mamy własne, całkiem przyjemne pomieszczenie, w którym można komfortowo dyżurować, obsługiwać studentów, odpoczywać pomiędzy zajęciami lub organizować różne spotkania kół naukowych itp. Do całej inwestycji nie musieliśmy dołożyć ani grosza.
Spędzamy na uczelni sporo czasu, niejednokrotnie całe dnie. Wszyscy. I jak to bywa w takich pokojach "socjalnych" lubimy sobie usiąść, pogadać i wypić herbatę czy kawę. To wygodne, że nie musimy w tym celu iść do kawiarni i płacić za szklankę herbaty 5 zł. Pomyślałam więc, że równie wygodne byłoby podobne oszczędzanie na obiadach, które na mieście kosztują 10-15 zł. Zaproponowałam więc pozostałym zrzutkę na kuchenkę mikrofalową: kwota wynosiłaby równowartość jednego obiadu. Nie spotkałam się z entuzjazem. Właściwie powinnam napisać wprost: ludzie patrzyli na mnie, jakbym miała zielone włosy i nikt nie poparł mojego pomysłu.

Kilka dni wcześniej zepsuł się nam czajnik. Rzecz tania i taka przydatna. Ogłosiłam, że zbieram po piątce od każdego i w ciągu 2-3 dni kupię nowy. Zrzuciły się trzy osoby. Niestety, czajnika za dwie dychy nie znalazłam. Ostatecznie, jakiś znajomy wyjął przepalony bezpiecznik ze starego czajnika, który znowu działa.
Przez kilka dni o tym myślałam. Myślałam. I...

Dokładnie tydzień temu kupiłam mikrofalówkę z dostawą do kanciapy samorządu. Zamówiłam ją na Allegro. Poszperałam chwilę - nie było trudno - i znalazłam sprzedawcę, który sprowadza sprzęt z Anglii. Bo w Anglii są inne gniazdka, ich sprzęt ma inne wtyczki i nie da się go podłączyć do polskiego kontaktu. Oczywiście, do przesyłki była dołączona przejściówka: leży teraz spokojnie w mojej torebce.

Jakiś czas temu brakowało nam kubków. Zazwyczaj dlatego, że wszystkie były brudne. Zakupiono nowe, cały komplet. Teraz już ich nie brakuje. Znajdują się w każdym zakamarku pomieszczenia. Nadal - brudne.
W zeszłym roku, kiedy zostawiłam sobie w kanciapie paczkę dobrej herbaty, po tygodniu łaskawie zostawiono mi z niej jedną torebkę. Teraz "zapasy" są uzupełniane przez trzy osoby - a jest nas dwadzieścioro i wszyscy z nich korzystają. Po tym, jak zrobiłam raban o moją zeszłoroczną herbatę, nikt nie rusza moich rzeczy bez pytania, nawet osoby, z którymi znam się najlepiej (choć to akurat szkoda, bo z przyjaciółmi lubię się dzielić).
Chwilę temu w kącie z umywalką powiesiłam wydrukowaną prośbę o pozostawianie po sobie porządku w naszej, bądź co bądź wspólnej, przestrzeni. Wczoraj jedna z osób pochlapała stół herbatą, potem wzięła swój kubek, odniosła go do umywalki i wyszła. A to przecież tylko przykład.

Dokładnie tydzień temu kupiłam mikrofalówkę z dostawą do kanciapy samorządu. Kiedy doszła, wszyscy byli podekscytowani - może myśleli, że to prezent-(nie)spodzianka? Wiem, jestem złośliwą jędzą. Ale nie zamierzam być niczyim sponsorem. Szczególnie dla osób, które mają mnie lub grupę w d***e. Teraz zastanawiam się jeszcze, czy ponownie zaproponować zrzutkę na zakupione już urządzenie. Przy czym myślę sobie, że chyba wolę korzystać z czystej mikrofali.


PS.
A to moja nowa mikrofalówka - jest piękna i zjadłam z niej już pierwszy obiad, trochę niedogrzany, bo jeszcze nie umiem jej obsługiwać i korzystałam z najniższych ustawień, ale i tak pyszny i tani :).

Zdjęcie pochodzi z aukcji, na której kupiłam moją kuchenkę.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...