poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Łososiowy

THE SALMON-PINK


Jeszcze ocieram łzy z oczu. Na jednym z blogów stanikowych przeczytałam komentarz, który stanowi doskonałą anegdotę. Śmiałam się tak głośno, że chyba nawet sąsiedzi mnie słyszeli. No i muszę się tym z wami podzielić ;) Uwaga, cytat:

Może to nie łosoś, ale i tak mi się
podoba, zwłaszcza odkąd ją mam ;)
Mayby it's not salmon-pink, but I still
like it, especially since I have it ;)
Ostatnio mój Luby pyta o kolor koralika: ej, a ten Twój stanik to jest pomarańczowy czy różowy? - Łososiowy. Jak nie wiesz, czy różowy czy pomarańczowy to wtedy to jest łososiowy. - A, faktycznie. (No ciągle mu się zapominało, jak pytałam o kolor ściany znienacka to mówił że pomarańczowa. Jak teraz mnie olśniło: "ej, ta ściana ma kolor mojego stanika", to usłyszałam "No tak, ona jest łososiowa.")
Dzisiaj (4 dni później): a pamiętasz już jaki to łososiowy? - Bieliźniany. :D


I am still wiping away my tears. On a brafitting blog, I read a comment that is a perfect anecdote. I laughed so loud that probably even my neighbours heard me. And so I must share it with you ;) And now, the quotation:

My fiance has recently asked me about a colour of a bead: hey, this bra of yours, is it orange or pink? - Salmon-pink. If you can't recognize, if it's pink or orange, then it is salmon-pink. - Ah, right. (He would always forget this rule, and when I asked him suddenly about the colour of a wall, he used to say orange. This time I had a sudden thought: - hey, this wall is the same colour as my bra! - and I heard: - Well yes, it's salmon-pink.

Today (4 days later): - do you remember what kind of colour is the salmon-pink? - The underwear one. :D



***
Licencjat się jeszcze nie pisze. Pewnie wkrótce zacznie, bo muszę skończyć do 31., na razie intesywnie czytam. I zrobiłam dwa następne desperackie-licencjackie naszyjniki. Postaram się w tym tygodniu opublikować kolejny odcinek o West Highland Way, ten będzie trochę inny niż poprzednie.

The bachelor thesis is not yet being written. It will probably be soon, because I have to finish it by 31th; as for now I intensively read . And I've done two more desperate-bachelor necklaces. I'll do my best to publish another entry about the West Highland Way this week; this one will be slightly different from the previous ones.

***

Joashko, pierwszy lepszy t-shirt, w którym już nie chodzisz się nada, chociaż druty Ci się do tego nie przydadzą ;)

Aurelio, nie mając konta w banku nie możesz założyć (zweryfikować) konta na PayPalu. Są jednak banki, w których można mieć zupełnie darmowy rachunek - brak opłat za prowadzenie konta, przelewy itd. (np. ING, zdaje się, że internetowe banki typu MBank też). Zatem: nie możesz mieć konta PayPal, jeśli nie masz konta w banku, ale podobno możesz doładować konto PayPal na poczcie, jeśli masz rachunek bankowy, ale np. Twój bank nie oferuje obsługi konta przez internet. Sama tego nie sprawdzałam, ale osoby, które próbowały, twierdzą, że to działa -- żeby doładować konto przelewem na poczcie albo w kasie w banku, trzeba zalogować się do swojego konta PayPal i wybrać opcję "dodaj środki" (w kilka dni). Kiedy pojawi się okno z danymi do przelewu, należy dokładnie przepisać wszystkie te dane na blankiet pocztowy (nazwa beneficjenta = odbiorca, identyfikator przelewu = tytuł przelewu, w polu nadawcy trzeba wpisać imię i nazwisko podane przy rejestracji konta - jeśli wpiszesz inne dane, przelew nie zostanie zaakceptowany przez PayPala). Po kilku dniach pieniądze są na koncie (podobno po 3).
A peleryna turystyczna to wynalazek, który powinien się znaleźć chyba w każdym plecaku, do tej pory chwalę sobie ten zakup, chociaż mocno pociągnął mnie po kieszeni (ok. 170 zł).

Agato, dzięki :)

Marto, będzie więcej, mam nadzieję, że wkrótce.

Antonino, w takim razie: do szuflady marsz. Ale teraz, nie odkładaj na później! Weź pierwszą bluzkę, w której już nie chodzisz i masz zajęcie na najbliższe pół godziny, nowy bibelot na szyję i więcej miejsca w szufladzie :)

Pimposhko, trzymam kciuki! update: dzięki ;)

3 komentarze:

pimposhka pisze...

Dzieki! Dzieki! Dzis skonczylam, wyslalam uffff! Nie moge sobie miejsca znalezc bo przez ostatnie tygodnie tylko to pisanie i pisanie.
Jesli moge cos tak niesmialo podowiedziec, to slowko 'fiancee' to narzeczona, a 'fiance' to narzeczony. Z tego co widzialam na zdjeciach, to raczej masz narzeczonego a nie narzeczona ;))))
Teraz ja trzymam kciuki za Twoj licencjat :))))

Aurelia pisze...

Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Ciągle mnie to nurtowało.
Zwłaszcza jak konto ma się ze swoim Panem.:)

Aby się troszkę uśmiać...
Kupowałam w zeszłym tygodniu świeczki na tort.
Pytam; czy są cyfrowe świeczki na tort?
- a na ile latek?
Na 75 odpowiadam:)))
Kobitka pokazuje mi takie,jakie ma... z Kubusiem Puchatkiem.:)))
Dość mnie to rozweseliło.

Trzymam kciuki za licencjat.
Jeszcze raz ogromnie, dziękuję.
Gorąco pozdrawiam:)

malaala pisze...

He he dla mojego mężczyzny łososiowy to taki srebrzystoniebieski ;) Mój Arek raz pojechał oglądać samochód,bo miał zamiar kupić .A potem mi opowiadał jak wygląda- oczywiście mnie interesował tylko kolor ;) więc mi powiedział ,że łososiowy.Ale wolałam dokładniejszy opis i wyszło ,że dla niego łososiowy to takie pomieszanie niebieskiego ze srebrnym połyskiem :)No cóż może i łosoś tak wygląda z wierzchu :)W każdym razie nasz samochodzik od trzech lat nazywany jest łososiem :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...