poniedziałek, 27 czerwca 2011

Semele coraz bliżej, a ja pruję

Na tłumaczenie projektu chusty nanosimy poprawki i zmiany, niby drobiazgi, ale zajmują dużo czasu. Tak czy inaczej coraz więcej z nich jest gotowa, więc i przekład coraz bliżej. Za to ja przedwczoraj sprułam ponad połowę swojej Semele (było jej wtedy 80%) i już wam powiem, dlaczego. W tym projekcie można prawie dowolnie modyfikować długość, szerokość i kształt szala, na przykład sugerując się ilością posiadanej włóczki lub po prostu własnym widzimisię. Ja postanowiłam na próbę zrobić wersję mini(mum), zwłaszcza, że nie mam w domu wagi kuchennej i trudno jest mi oszacować, ile włóczki zostaje w motku podczas dziergania. Jednak kiedy zbliżałam się do końca robótki, zauważyłam, że motek mojej Angory jest nadal dość jędrny, nie wypustoszały w środku, a szal jakoś tak skromnie mały - dla pięciolatki może by i był w sam raz, ale dorosła kobieta mogłaby go sobie co nawyżej zarzucić na ramiona. Poza tym stwierdziłam, że chciałabym, aby moja Semele była nieco bardziej trójkątna niż to, co zrobiłam. Żeby sprawę naprawić, nie miałam innego wyjścia jak spruć wszystko aż do miejsca, w którym ostatni raz poszerzałam szal i kontynuować dzierganie 'pierwszej połowy' do momentu, w którym osiągnie satysfakcjonujące rozmiary. Na szczęście Angora de Luxe daje się stosunkowo łatwo pruć, więc nie miałam z tą czynnością większych problemów. Przy okazji, w szufladzie odkryłam dodatkowy motek w tym samym kolorze i jestem zabezpieczona na wszelki wypadek, a Semele zapowiada się teraz na zdecydowanie większą.

---

Odpowiednik


Elżbieto, własnego nie planuję, więc raczej jestem pewna. Co do tańca - zdarza się, rzadko, ale jednak, że oboje partnerzy znajdują w tym przyjemność, inna sprawa, że występ przed kilkudziesięcioma parami oczu dla większości nadal pozostaje najnieprzyjemniejszym punktem całej zabawy. A zgranie się to już ewenement, więc to chyba całe szczęście, że Wam się udało.

Antonino, Twoja wersja najbardziej mi się podoba - jeśli w ogóle jakoś, to właśnie tak :). Tylko rodzice mieliby nic nie organizować.
Dobrze wiedzieć, dobrze... ;)

Agato, niestety często to nie zależy tylko od Ciebie, wielu moim znajomym rodzice i teściowie zafundowali właśnie ten koszmar... Myślę, że powinnaś być bardzo zadowolona, że Wam udało się to zorganizować po swojemu. A na marginesie, do tej pory pisałam jak to dla mnie wygląda z perspektywy gościa, z tej drugiej napiszę następnym razem ;)

Aurelio, dzięki za cynk :)

3 komentarze:

violica pisze...

Ciesze sie, ze praca z Semele postepuje, wiele osob na nia czeka. Podeslalam do Ciebie ostatnio dziewczyne, ktora na forum probowala dostac Semele za nic...pisala, ze nie umie kupowac na Raverly...
Prucie nigdy nie jest mile ale jeszcze gorzej jest, gdy zakonczysz cos i nie jestes zadowolona albo nie pasuje.
Pozdrawiam

tkaitka pisze...

A jak się nie ma nic fachowego do napisania, a było się tu, czytało i co?
Pozdrawiam cieplusieńko - u nas upał!

Agata pisze...

hihi, to dobrze, że miałaś 80% mimi szala, a nie wielkiego szaliska ;)

Racja - jestem zadowolona, trochę musieliśmy powalczyć ale wyszło na nasze i dzięki temu miło wspominamy ten dzień. Natomiast z perspektywy gościa to wesela należą do imprez, których szczerze nie cierrrpię :P

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...