Czy zadawałyście sobie kiedyś pytanie, co zrobić, żeby mama-pracoholiczka wyjechała na wakacje? Odpowiedź jest jedna -- zabrać ją na nie! Od długiego już czasu myślałam o tym, co by tu zrobić, żeby mama wzięła urlop i wyjechała gdzieś odpocząć. W końcu w czerwcu wykonałam taki telefon:
- Mamo, w ostatnim tygodniu września musisz wziąć urlop, jedziemy do Toskanii.
- Jedziecie do Toskanii? No to jedźcie, a dlaczego ja mam brać urlop?
- Bo to my jedziemy do Toskanii.
- Jacy my: ty i Kuba?
- Nie: ja i TY.
- Co?! Nie, to niemożliwe, ja nie mogę wziąć urlopu, zresztą co to w ogóle za dziwny pomysł (...tutaj znalazło się mnóstwo powodów, dla których mama absolutnie i pod żadnym warunkiem nie może jechać...) Nie.
- 27 września do 1 października - może być?
- ?! !! !!!?
- Bo właśnie sprawdzam bilety w ryanairze.
- ?!!! ?! !! A w ogóle to nie mogę teraz rozmawiać. PA!
- No to pa.
Następnego dnia, rano:
- Naprawdę jedziemy do tej Toskanii?
- No.
- A jak my tam dojedziemy?
- Polecimy samolotem, już kupiłam bilety do Pizy.
- Aha. A co my tam będziemy robić?
- No zwiedzać, jeść i odpoczywać. To, co się robi w Toskanii.
- Aha. Ale naprawdę jedziemy do Toskanii?
- No naprawdę, jeszcze tylko muszę kupić bilety powrotne (i wynająć samochód i zarezerwować hotele i... no, o tym mamie nie mówiłam tak szczegółowo, w końcu to miały być jej wakacje :)
Wyjazd był bardzo udany. Tak myślę ;). Pokazałam mamie moje ulubione toskańskie miasta: Volterrę i San Gimignano, byłyśmy też w Pizie, której wcześniej nie znałam.
Wyleciałyśmy z Krakowa do Pizy wieczornym rejsem. Noc spędziłyśmy w MOH Galilei (mogę polecić), a następnego dnia z samego rana poszłyśmy na piechotkę do centrum miasta, gdzie spędziłyśmy cały dzień. Punkt główny programu -- Campo dei Miracoli.
Duomo di Santa Maria Assunta, Krzywa Wieża wyszła trochę nazbyt prosto ;) |
Do budowy bazyliki użyto -- jak zazwyczaj we Włoszech -- materiałów pozyskanych z wcześniejszych budowli, niejednokrotnie o rodowodzie rzymskim. W sumie efekty takiego zabiegu są wcale ciekawe ;).
Battisterio |
Battisterio |
Baptysterium jest wielkie. Miałyśmy akurat nieco szczęścia, ponieważ kiedy je zwiedzałyśmy, przyszedł jakiś mężczyzna z obsługi obiektu i zaprezentował niezwykłe właściwości akustyczne wnętrza budowli -- raz wydany /wyśpiewany/ dźwięk utrzymywał się tak długo, że można było na nim zbudować kilka opartych na jednej dominancie, lecz następujących po sobie akordów. Razem z mamą byłyśmy ciekawe, czy ktoś pisał muzykę ze specjalnym przeznaczeniem do takich przestrzeni.
Campanile |
Pizańska krzywa wieża nie jest wcale tak bardzo wyjątkowa -- we Włoszech wiele jest wież pochylających się mniej lub bardziej w jakąś stronę (na własne oczy widziałam bardzo krzywą wierzę w Bolonii). Ta stała się sławna i teraz tłumy skośnookich turystów robią sobie pod nią zdjęcia w pozach, które na fotografii mają dać efekt "ratowania krzywej wieży przed upadkiem". Ciekawa jestem, ile z tych zdjęć choć trochę oddaje ten zamysł. Campanile ma siedem dzwonów, które oddawać mają skalę muzyczną. Budowano ją z przerwami w trzech turach przez 177 lat (od 1173 roku). Już po osiągnięciu trzeciego piętra miękki grunt pod wieżą zaczął się osuwać, przez co budowla zaczęła się pochylać. Kiedy w 1319 ukończono budowę, oś wieży była odsunięta od pionu o 80 cm, a do lat '90 ostatniego stulecia różnica ta zwiększyła się ponad pięciokrotnie! Na szczęście znalazł się jakiś sprytny Polak wyjątkowo mądry przed szkodą, który -- po licznych mniej lub bardziej udanych próbach poprzedników -- znalazł sposób na zmniejszenie odchylenia i ustabilizowanie wieży (dowiedziałam się tego z filmu wyświetlanego w Museo delle sinopie).
Camposanto Monumentale |
Campo Santo (lub Camposanto Monumentale) to jedno z tych miejsc w całym zespole budowli na Campo dei Miracoli, w które zagląda niewielu turystów. Dlatego, inaczej niż w Duomo czy pod wieżą, jest tam cicho, można się spokojnie poprzyglądać wszystkiemu i poczytać opisy. To cmentarz. Został wzniesiony w trzynastym wieku na miejscu dawniejszego cmentarza miejskiego (który znajdował się jeszcze wtedy poza murami miasta -- higienicznie). Jego ściany pokryte były bardzo kolorowymi freskami, które jednak uległy prawie całkowitemu zniszczeniu podczas bombardowania w 1944 roku. Dzięki pracom restauracyjnym w osobnej sali można oglądać podmalunki do trzech najsłynniejszych fresków (m.in. wywierającego naprawdę duże wrażenie Triumfu śmierci oraz Sądu ostatecznego ręki Buonamico Buffalmacco); pozostałe znajdują się w specjalnym Museo delle sinopie.
Pośród nagrobków wypełniających Campo Santo wiele było rzymskich sarkofagów, a nawet etruskich urn z oryginalnymi bardzo starożytnymi rzeźbami. Młodsze często były na nich wzorowane, choć zdarzały się też projekty bardziej typowe dla swojego czasu.
Obok klasycystycznego nagrobka na ścianie zawieszone są fragmenty urn etruskich. |
Jeden dzień na zwiedzenie całego zespołu to chyba czas wystarczający -- po jakimś czasie chyba chętnie tu wrócę, żeby ponownie obejrzeć pojedyncze obiekty. Warto kupić bilet obejmujący cały komplet budowli na Campo łącznie z muzeami (zwłaszcza delle sinopie). Cały, ale oprócz krzywej wieży, na którą wejście kosztuje tyle samo, co karnet na wszystkie pozostałe obiekty -- my z mamą nie skorzystałyśmy z tej atrakcji. Za to pomiędzy pysznymi włoskimi gelati i wyśmienitą serową pizzą (w restauracji bardzo starałam się mówić po włosku, a pan równie bardzo starał się mnie zrozumieć) znalazłyśmy inne ciekawe obiekty, które wynagrodziły nam tę wielką stratę.
W następnym odcinku boska kolacja w lokalnej trattorii, trochę toskańskiej jesieni i moja ulubiona Volterra, o której mama powiedziała: "w przyszłym roku też tu przyjedziemy!"
---
malaala, ten kliszak to Minolta Dynax 5xi. Mam do niej dwa oryginalne obiektywy 28-70 mm i 70-210 mm. Na ile oczytałam się w necie, to to z górniejszej półki jest, choć jeszcze nie sprzęt profesjonalny. Mnie się trafił przez przypadek: postanowiłam do Szkocji wziąć coś lepszego niż małpkę, ale nie miałam pieniędzy na nic wartego uwagi; wtedy Kuba wspomniał o jakimś starym aparacie na filmy, schowanym w gdzieś głęboko w szafie -- dźwigałam go potem przez te dwieście kilometrów Highlandu i tak mi się ostał. :)
4 komentarze:
Eh też poproszę córę o taki urlop
O fajnie! Jak my bylismy w Pizie to obejrzelismy tylko wlasnie to turystyczne minimum i nie zapuscilismy sie nigdzie dalej czego zaluje.
Ciesze sie wiec, ze u Ciebie bede mogla zobaczyc troche wiecej Pizy. Czekam na wiecej.
Hotel wyglada ladnie ale taki troche 'korporacyjny'.
Super pomysł i piękna wycieczka :-) Pozdrawiam
Powiem Ci ,że zdjęcia robi rewelacyjne!!!!Zapiszę sobie nazwę !!!A pomysł z wycieczką z mamą był świetny!!!Moja mama też jest nie do ruszenia , ale może warto by ją postawić przed faktem dokonanym ;) Miejsca piękne aż mi się zachciało gdzieś pojechać i pozwiedzać!!!!
Prześlij komentarz