piątek, 29 stycznia 2010

Drutowanie

Powinnam wreszcie wrzucić jakieś zdjęcie robótkowe, skoro to sobie postanowiłam już grudniu (kiedy to było? zeszły rok jeszcze...), ale jakoś ciągle nie mogę się zebrać. Jakoś nie mam ochoty fotografować części niedokończonych, a do tej pory skończyłam tylko szalik dla Niedźwiedzia, w którym jednak ciągle chodzi, więc trudno go złapać w kadr. Przykry los spotkał natomiast mój znacznie większy projekt - piękny ryżowo-warkoczowy sweter, nad którym pracowałam trzy tygodnie: ponieważ na jakimś forum znalazłam informację, że robótkę należy zblokować przed zszyciem i to koniecznie, bo tylko dyletanci nie blokują i w ogóle nieblokowanie jest wbrew sztuce, postanowiłam być pełną gębą profesjonalistką i wedle instrukcji na polecanym forum zabrałam się do blokowania przodu swetra. Wolę nawet nie wspominać, jaki był wynik. Dość, że cały wieczór byłam podk*, rozdrażniona i w sumie chętnie bym się nad tym rozbeczała, gdyby mi się to nie wydało zbyt niedojrzałe. Ale wściekłość pozostała na długo dłużej, tym  bardziej, że teraz nie mogę swetra dokończyć, bo robiłam go z ostatnich motków i więcej tej włóczki już nie mam, a ta, którą sprułam do niczego się już nie nadaje, a przynajmniej nie do tego swetra. I tak jego części, miękkie i jędrne, leżą w szafie i czekają na... w sumie, to sama nie wiem na co.
Ponieważ tak czy siak przyszła sesja, drutowanie i tak musiało chwilowo pójść w odstawkę. Dopiero dzisiaj, z tej okazji, że jestem po pierwszym egzaminie pozwoliłam sobie zacząć robić szalik dla siebie, z włóczki zakupionej już dobrych kilka tygodni temu, zupełnie przez przypadek zresztą (tak to jest iść tylko po druty do wykończenia golfu). No, ale jak to już rzekłam - jakoś nie mam przekonania do wstawienia fotki tego dopiero co zaczętego kawałka, więc poczekam, aż skończę, a tymczasem zaktualizuję kocią galerię.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...