Dziergałam od stycznia, po troszku, po troszeczku. Szalik poszedł szybko, ale mitenki to oj, oj... Dobrych kilka tygodni szukałam sposobu na zrobienie palucha na kciuk i nie znalazłam, w końcu wykombinowałam własny. Wczoraj wykończyłam górę i wreszcie są gotowe.
Wełna jest podana we wpisie, w którym szalik pojawił się po raz pierwszy. Muszę przyznać, że blokowanie na mokro źle mu zrobiło - stracił na swojej puszystości: nie jest jakimś strasznym flakiem, ale był fajniejszy. Z drugiej strony - teraz przynajmniej nie gryzie... Mitenki są z tej samej wełny, robione na szydełku nr 4. Nie wiem, dlaczego na zdjęciu wyszły takie krzywe - w realu są ładnie wymodelowane i obie mają identyczny kształt. Trudno, najwyraźniej naprawdę kiepski ze mnie fotograf - nigdy tego nie ukrywałam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz