niedziela, 12 grudnia 2010

Mój pierwszy chleb na zakwasie upieczony w domu :)

Jest pyszny! Piękny i pachnący i napawa dumą. I żytni jest.Upiekliśmy go wczoraj wieczorem (a właściwie w nocy). I powiem wam, że to bułka z masłem ;). Ale zaraz - najpierw trochę zdjęć:


Robi wrażenie, prawda? ;) Przepis i dokładne instrukcje (a nawet film instruktażowy) znajdziecie tutaj. Co prawda, autor tamtego bloga zaleca prawie aptekarską dokładność w mierzeniu składników, ale ja, nie mając na składzie wagi kuchennej, dodawałam wszystkiego na oko, tak, żeby się zgadzała konsystencja, zarówno w przypadku zakwasu jak i ciasta na chleb. Zakwas hodowałam najpierw przepisowe 5 dni, potem nie miałam czasu na pieczenie, więc włożyłam go na tydzień do lodówki. Potem wyjęłam go z zamiarem pieczenia, a tak naprawdę dlatego, że przywieźliśmy tygodniową porcję zakupów i nagle w lodówce zabrakło miejsca. Więc średnio regularnie  (czyt. raz) dokarmiany zakwas trzy dni spędził poza lodówką. Po tym czasie z niepokojem go otworzyłam i poczułam tak kwaśny zapach, że myślałam, że wszystko przepadło, bo jest zepsute. Na szczęście mnóstwo osób samodzielnie piecze chleby w domu, co skutkuje ogromną porcją wiedzy na ten temat w internecie. Google mnie uspokoił i poprowadził dalej za rączkę. Ostatecznie dorobiłam się wielkiej michy mocnego zakwasu o przyjemnym, bardzo intensywnym zapachu sfermentowanych jabłek, z którego wyszedł najpyszniejszy chleb żytni, jaki w życiu jadłam! Może to nieskromne, ale zupełnie szczere, bo chleba żytniego ze sklepu nie lubię i to zupełnie, a nasz własny jest doskonały, chociaż w 100% żytni :).

Na zdjęciach widać, że chleb ma bardzo mocno popękaną skórkę - do następnego pieczenia chcemy go zostawić trochę dłużej do wyrastania. Dodatkowo jest bardzo twardy, ale tylko dopóki się go nie pokroi, bo w środku jest miękki, nieco zbity i nieco wilgotny, dokładnie taki, jaki (przynajmniej wg mnie, w końcu to mój chleb idealny;) żytni chleb być powinien. Konsystencja ciasta po wyrastaniu (2-3 godziny na kaloryferze) była prawie płynna i baliśmy się, że wyjdzie nam zakalec. Uformowanie na blasze bochenka z tego, co wcześniej miało być bochenkiem odłożonym do wyrastania było zupełnie niemożliwe, bo ciasto rozlało się w formie (formą było naczynie żaroodporne) i po każdej próbie ułożenia go na płaskiej powierzchni znowu się rozlewał. Nie jak płyn, ale jednak. Przełożyłam je więc do formy i w takiej postaci powędrował do piekarnika. Obserwowanie jak rośnie było bardziej emocjonujące niż Opowieści z Narni oglądane poprzedniego wieczora do kolacji :)
Po tym wszystkim stwierdzam, że zepsucie chleba czy zakwasu jest prawie niemożliwe. Jeśli mnie się udało, to każdy może upiec własne pieczywo, a naprawdę-naprawdę warto!

W związku z naszym osiągnięciem tak wyglądało nasze dzisiejsze śniadanie (chleb z prosciutto, chleb z serem brie i chleb z masłem i z solą - rarytasy :).

Teraz część zakwasu odpoczywa w lodówce, a w misce leżakuje porcja na kolejny chleb. Chyba zjem sobie jeszcze jedną kromeczkę :)

4 komentarze:

Zula pisze...

Aż pachnie z monitora! Poczęstuję się kanapeczką :)
Pozdrawiam

anust pisze...

OOOO Kai podrzuc kawałek, jak ja kieedys upiekę to Ci oddam:)))

Agata pisze...

od Twojego poprzedniego wpisu - że będziesz piekła chleb - ja upiekłam trzy chleby, z czego jeden był, owszem, jadalny, drugi całkiem dobry, tylko się strasznie kruszył, a trzeci nawet dla ptaków się nie nadawał, taaaaaki zakalec :P Zepsucie chleba jest jak najbardziej możliwe, na pewno ja tę sztukę posiadłam :)
smacznego!

tkaitka pisze...

Szczerze Ci gratuluję tego chlebka! Od pewnego czasu o tym myślę.Leżąc ostatnio w szpitalu miałam za sąsiadkę babeczkę z piekarni.Dzięki niej dowiedziałam się, że mąka razowa to taka, której rozdrobnienie ma nr równy 750.I jest to mąka pszenna.Czyli gdy jest napisane "mąka pszenna razowa" - nie ma w tym błędu.Oczywiście może być i mąka żytnia razowa. Chyba.
Wpraszam się na Twój chlebek bezceremonialnie!
Jak gdzieś już wspominałam moje trzecie dziecko jest kierowcą tira i nosi go po świecie.Wyjazd trwa zazwyczaj ok. tygodnia.A taki chlebek domowego wypieku przypuszczalnie dłużej zachowuje świeżość. Na domowy użytego sąsiadka ze szpitala polecała niewielki dodatek ugotowanego ziemniaka. Wtedy chleb zachowuje dłużej wilgoć w środku.
Drutki już były dwukrotnie w użytku, bo zrobiłam dwa szaliczki z Dropsa, jeszcze nie pokazywane na blogu.Sprawują się MOJE kochane drutki wyśmienicie!!!Są superowe!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...