Było tłumacznie, było ogłoszenie, przechwałki i nadmiar postów. Teraz pora zabrać się do pracy. Takiej namacalnej pracy. Pisemnej. Właśnie wybieram się do biblioteki. Tak od 10 rano się wybieram, ale teraz już prawie stoję na progu drzwi. (w tym miejscu słyszycie takie rzewne: O matko!) Tak, to boli. Od kilku miesięcy czytanie sprawia mi taką nieprzyjemność, że przewracając każdą stronę czegokolwiek, mam ochotę wyć i machać nogami jak rozwydrzony dzieciak w sklepie. Ale co poradzić, przekroczyłam już wszystkie możliwe terminy i w końcu muszę się za to zabrać. Jadę do biblioteki. (O...!)
No, ale miała być rozrywka, więc proszę - coś przy czym ostatnio nosi mnie, wodzi mnie bardziej niż zwykle, jakby mi ktoś grał na włóknach nerwowych.
O tak, rozrywka. Rozerwać się, choćby na strzępy. Na dzisiejsze spotkanie robótkowe online powinnam chyba ze sobą zabrać coś do prucia.
Przyjemnego słuchania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz