Skoro nie mam na razie nic dzierganego do pokazania, a zapowiedziałam temat zdjęciami, będzie kulinarnie. Zdjęcie nawet się udało, myślę, że wygląda całkiem smacznie :). Głównym bohaterem są wiśnie, ale o nich na końcu. Całe danie było ukoronowaniem kolejnego dnia zwiedzania Wawelu, jakoś w czerwcu w te ogromne upały. Może być podane na zimno i na gorąco, w obydwu wersjach pychota, do tego w przygotowaniu szybkie i proste.
Składniki (proporcje wg uznania):
- chiński makaron ryżowy lub sojowy - przygotowany na wodzie gotowanej przez kilka minut z zielem angielskim i liściem laurowym (chociaż Kuba za zielem nie przepada, ja uważam, że nadaje makaronowi niepowtarzalny zapach i egzotyczny posmak),
- łosoś wędzony (dla oszczędności mogą być brzuszki, dla podniebienia mięsko, płatów nie próbowałam, ale pewnie też by dały radę),
- brokuły ugotowane na parze - bardzo ważne, aby nie gotować ich zbyt długo - najlepsze są jeszcze lekko twardawe, ale już smakowite,
- cebulka zeszklona na złoto,
- kapary (jeśli ktoś lubi - Kuba tak, ja nie),
- pokruszona feta,
- roztarty szpinak przyrządzony z solą, pieprzem i czosnkiem - lub jak kto lubi,
- kremowy jogurt naturalny - polecam wymieszany z odrobiną cukru i soku z cytryny oraz z ziołami prowansalskimi,
- koniecznie wytrawne wino do picia (ja do tej potrawy preferuję czerwone, chociaż wydawałoby się, że białe będzie bardziej na miejscu),
- w przypadku braku wina lub możliwości skorzystania z niego: gorąca lub chłodna zielona herbata - w tym przypadku polecam senchę,
- i wiśnie...
Wszystkie składniki oprócz wiśni są właściwie improwizacją, którą można dowolnie modyfikować. Natomiast same wiśnie wykorzystałam już po raz kolejny przygotowane w ten sam sposób i są pyszne :). Należy wziąć dwie garście wiśni (ja mam mrożone), wrzucić do małego rondelka postawionego na średnim ogniu i dorzucić ze dwie lub trzy łyżeczki cukru (ja używam trzcinowego) tak, aby nie przesłodzić - chodzi jedynie o to, by złamać kwaśność wiśni. Zawartość rondelka trzeba od czasu do czasu przemieszać, a kiedy wiśnie puszczą sok trzeba mieszać cały czas, żeby cukier nie skarmelizował się w soku na gorącym dnie. Mikstura jest gotowa, kiedy wiśnie są miękkie, a sok z cukrem utworzą jednolity sos. Doskonale nadaje się jako dodatek do mięs i innych potraw np. zamiast żurawiny lub do lodów i innych deserów jako sos, a ponieważ ma piękny rubinowy kolor świetnie sprawdza się jako dekoracja. Tylko nie radzę zbyt intensywnie próbować przed podaniem: istnieje realne niebezpieczeństwo, że nasze wiśnie znikną zanim się spostrzeżemy. Na szczęście zawsze można je bardzo szybko zrobić od nowa.
Smacznego :)
2 komentarze:
Takie działanie na wyobraźnię powinno być prawnie zabronione! Przypuszczam, że jeszcze jutro tego nie zrobię ( mam zamówione jagody) - ale w całkiem niedalekiej przyszłości.Mniam...
To będę działać w kolejnych wpisach :D. Jak to mówią: wszystko, co dobre, jest niemoralne, nielegalne albo tuczące... :) Na szczęście to nie jest tuczące, chociaż do Ducana raczej nie wchodzi, niestety...
Prześlij komentarz