wtorek, 29 marca 2011

Koniec kursu na prawo jazdy, czyli przygody Kai w krainie czterech kółek, część II

Jest piękny marcowy dzień, słonko świeci, trawka rośnie, jest wesoło i radośnie i w taki właśnie piękny marcowy dzień wyjeździłam ostatnie dwie godziny na kursie prawa jazdy :). Zajęło mi to trochę czasu, z przerwami na zimową grypę, dwie sesje, wakacje, okresy obniżonego nastroju i inne tym podobne, łącznie przejeżdżałam te standardowe 30 godzin przez 9 miesięcy. Ponieważ według zasad połowę kursu należy przejeździć z tym samym instruktorem, po wypróbowaniu trzech osób, które opisałam tutaj, podjęłam decyzję. Była prosta i nawet nie zastanawiałam się długo, czy nie chciałabym spróbować z kimś jeszcze innym. Wybór padł na Marcina (przypominam, że jeżdżę w szkole Juma). Atmosfera w samochodzie świetna: ciągle o czymś gadaliśmy, do tego muzyczka, żeby było przyjemniej, cisza następowała tylko w chwilach największego skupienia ;). Za każdym razem ćwiczyliśmy kilka konkretnych rzeczy i na koniec zawsze było podsumowanie jazdy: co było, co dobrze, co źle, o czym powinnam pamiętać - dzięki temu utrwalało mi się to, co zostało przećwiczone. Dużo tłumaczenia, zarówno z techniki prowadzenia samochodu, jak i z kultury jazdy: wsiadając do auta po takim kursie, nie będę ochlapywać pieszych wodą z kałuż ani zatrzymywać sie przed poprzeczną drogą na przejeździe rowerowym. Jeśli czegoś mi brakowało, to może trochę parkowania tyłem, ale w ciągu 30 godzin trudno znaleźć odpowiednio dużo czasu na wszystko, ale przecież przede mną jeszcze jazdy doszkalające :). Co prawda Marcin twierdzi, że mogłabym już iść na egzamin, ale ja bym jeszcze trochę poćwiczyła, tak dla większej pewności, poza tym na egzamin czeka się około dwa tygodnie, więc akurat jest jeszcze trochę czasu. No właśnie, drogie Panie - w piątek zdaję egzamin wewnętrzny i zapisuję się na prawdziwy, co oznacza, że w ciągu trzech tygodni powinnam mieć wyznaczony termin :). Już nie mogę się doczekać. Prowadzenie samochodu sprawia mi ogromną przyjemność i już planuję kurs doskonalenia jazdy. A jak tylko dostanę dokument, jakiś dłuższy wypad za miasto. Akurat tak się składa, że w ten weekend jedziemy kupować nowy samochód (nowy używany, oczywiście ;), więc nie jest wykluczone, że jeszcze zanim dostanę dokument, nowa bryczka będzie na mnie czekała pod domem :). Przy okazji, zapowiem wam, że któryś z najbliższych wpisów będzie poświęcony statusowi kobiety w świecie motoryzacji.

---

A ponieważ w międzyczasie skończyłam, zblokowałam i namiętnie wykorzystuję własny wiosennozielony szyjogrzej, pochwalę się zdjeciami. Pomysł zaczerpnęłam od fasOli, chociaż dość mocno przekształciłam, ze względu na to, że miałam bardzo mało włóczki i koniecznie chciałam dodać guziki.





---

Scriptorio, mam nadzieję, że Twój komentarz nie był złośliwym przytykiem, bo brzmi dość dwuznacznie i nie wiem, jak mam się do niego ustosunkować. W sprawie przekładu Japanese Garden Shawl skontaktowałam się z autorką projektu za wczasu. Z racji tego, czym się zajmuję, kwestia ochrony własności intelektualnej jest dla mnie szczególnie istotna. Staram się to wyraźnie zaznacznać na tym blogu, m.in. dlatego, że przytłaczająca większość polskiego światka dziewiarskiego ma to zagadnienie w "głębokim poważaniu", co jest zresztą nie tylko przykre, ale i żenujące.

3 komentarze:

malaala pisze...

Szyjogrzej w rewelacyjnych kolorach!!!A te guziczki są niesamowitą ozdobą :)

anka480 pisze...

Szyjogrzej bardzo fajny. Kolor trawiasty. Super

kachazet pisze...

Szyjogrzej super! Ja jeżdżę samochodem od czerwca, bo wtedy zdałam egzamin, więc naprawdę rozumiem Twoje podejście. Wyczekałam coś koło roku, by podejść do egzaminu, bo cały czas wydawało mi się,że nie jestem gotowa. W tym czasie wszystko się w główce ułożyło (no..prawie) i zdałam za 2. podejściem. Część godzin jeździłam z moim sąsiadem, który kusił mnie czekoladkami "jak dobrze zaparkuję" - było śmiesznie. Więc jak na 1. terminie pan egzaminator do mnie nie rozmawiał, to się taaaak skoncentrowałam na jeździe, że oblałam...
buziolce

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...