Śliwka ostatnio poszła nieco w odstawkę. Z dwóch powodów - zaczęłam (przynajmniej pozornie) przygotowywać się do sesji wrześniowej, a jak to ostatnio stwierdziliśmy z Kubą, pomiędzy druty uciekam od stresu, który się z nią wiąże. No, więc przyszedł czas na wzięcie się za siebie i za te cholerne egzaminy i Śliwka czeka na lepsze czasy. Drugi powód to rękawy - domyślam się, że powinnam je zrobić albo na drutach pończoszniczych albo na okrągłym na 40cm żyłce. Nie mam ani jednych ani drugich w odpowiednim rozmiarze, a to oznacza zakupy, które w moim wypadku zawsze wiążą się z dłuuugim przemyśliwaniem, czy aby na pewno nie wydaję zbyt dużych kwot na moje fanaberie.
W każdym razie Śliwka wygląda teraz mniej więcej tak:
Za to modelka wygląda zupełnie inaczej - dzisiaj rano zrobiłam sobie trwałą i mam na głowie burzę loczków :) Zdjęcia są padaczne i nieproporcjonalne, ale nic na to nie poradzę. Przy okazji widać dobrze, co chcę zrzucić.
O podróżach i różnościach dopiszę wieczorem, bo teraz warto byłoby wrócić do książek i przeczytać coś jeszcze zanim pojedziemy na kolację. Także post pozostaje na razie w wersji soute.
Smola - na szczęście nie mam przynajmniej problemów z wrastającymi włoskami na nogach, wyłącznie na bikini, z którym sobie radzę za pomocą pensetki - trzeba na to poświęcić trochę czasu, ale nie jest tak bolesne jak depilator. Naczynka to kolejna sprawa. A jeśli chodzi o pachy, mam taki system: raz zgoliłam włoski maszynką i po dwóch dniach, kiedy dopiero część z nich zaczęła odrastać, użyłam depilatora. Potem znowu kilka razy co parę dni, tydzień - i tak sobie teraz odrastają partiami, a ja je partiami usuwam i nie boli to aż tak bardzo, jak wyrywanie wszystkich na raz. Najgorzej było, oczywiście, na samym początku - oprócz koszmarnego bólu w trakcie depilacji, po włoskach pojawiały się kropeczki krwi i skóra była naprawdę BARDZO podrażniona. Teraz jest w miarę ok, nic przyjemnego, ale da się przeżyć, no i nigdy nie ma takiego momentu, że pachy nieestetycznie wyglądają, bo jest na nich najwyżej kilka-kilkanaście króciutkich włosków. Laser na razie pozostaje w sferze marzeń...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz