wtorek, 11 stycznia 2011

Młyn, czyli (za)pieprz mielony

Od miesiąca właściwie, jeśli tu wpadam, to tylko po to, żeby zobaczyć, co nowego na znajomych blogach. Nie wyrabiam na zakrętach, nie dziergam (no, dobrze - wydziergałam 1/4 chusty dla mamy na święta, ale ponieważ to była tylko 1/4, prezent zakupiłam, a chusta leży, może do następnych świąt na przykład). Zbliża się sesja, więc muszę jeszcze podkręcić obroty. Przynajmniej chleby mamy teraz świeżutkie i pyszne - Oooo, jakie pyszne :) Z każdym pieczeniem lepsze! No, ale... nie samym chlebem żyje człowiek.
Przez ten miesiąc tłumaczyłam artykuł Kuby (a myślałam, naiwna, że zajmie mi to 3-4 dni...). Przynajmniej dzięki temu nie straciłam zupełnie kontaktu z angielskim, ale na zajęcia, jeśli w ogóle chodzę, to wcale się nie przygotowuję. Padaka. Deterioration. Teraz tłumaczę drugi artykuł i na szczęście idzie znacznie lepiej.
Dodatkowo wczoraj dostałam do korekty cały numer pierwszego magazynu naszego wydziałowego samorządu i sama nie wiem, czy to, że nie ma deadline'u to lepiej czy gorzej ;].

No i w końcu ruszam z Polonistycznym Biurem Praktyk Studenckich! Chwilę temu byłam na skraju rezygnacji - wszyscy niby przyklaskiwali, bo świetny pomysł, rewelacyjna inicjatywa, ale żeby ktoś się w to ze mną zaangażował, to już nie... Dziewczyna, która półtora miesiąca temu zgłosiła się z nadzwyczajną chęcią pomocy, nie przyszła potem do mnie ani razu przez dwa tygodnie, chociaż zapraszałam ją kilka razy na dyżur. Nie, to nie. Do czego służy Facebook? Minął tydzień od ogłoszenia i mam trzy konkretne osoby chętne do współpracy. I to nie jakiś tam kontakt taki-siaki: a może, a po co; wszyscy zgłosili się osobiście i chcą: kiedy, gdzie, co będzie do zrobienia, na czym to będzie polegać? Rewelacja :) Mamy już nawet logo, o:


Jeśli ktoś chce wiedzieć, co to za utalentowana plastyczka zaprojektowała nam tego GOŁĘBIA, mogę podać namiary ;)
A teraz zawracam kuperek do roboty. Może trochę energetyzującej muzyki na koniec: Florence, Drumming Song.

ps.
A przy okazji, wszystkiego dobrego w Nowym Roku! ;)

4 komentarze:

anust pisze...

No zyjesz jeszcze , to dobrze:))a że zapieprz -takie zycie kazdy ma -tylko inny:)))

tkaitka pisze...

Jakoś tak "czarniawo" na Twoim blogu.Kolorową kropkę, malusią kropeczkę, gdzieś wstaw...:)

Uwolnij komentarze!!!

Agata pisze...

no jak fajnie, że się odezwałaś :)
Drutki od Ciebie cały czas pracują, herbatkę już wypiłam :)
3mam kciuki, żeby Cię ten zapieprz nie wykończył!

tkaitka pisze...

A mnie się przyszło szukać imbiru kandyzowanego...Rozsmakowałam się w nim bardzo.Jak na złość - wymiotło.Lada chwila pewnie dowiozą.I żurawinę kandyzowaną niezmiernie polubiłam.Jednak i tego i tego mogę tylko symbolicznie, bo to cukrowane...
Przypuszczam, że bardzo zapracowana jesteś. Ale - mam nadzieję - że idzie na lepsze!? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...