Blog został zawieszony półtora roku temu. Nie będę się rozpisywać na temat przyczyn. Od tamtej pory czasem cieszyłam się, że go nie prowadzę, czasem mi go brakowało. Po jakimś czasie miałam ochotę podzielić się z wami na bieżąco moim przeżywaniem Londynu, który jest bardzo specyficznym miastem. Potem miałam potrzebę opowiedzieć wam, jak w naszym domu do dwóch kotów, Junony i Hugomira, dołączył pies, Szasza. W międzyczasie dostałam od was trochę życzliwych maili. Dziękuję za każdy z nich.
Dzisiaj womb.art wraca do sieci. Nadal będzie to blog życiowo-tłumaczeniowo-dziewiarski, ale do jego funkcji dojdzie kilka nowych elementów. Będzie, hm, eklektycznie.
A ze zdjęcia patrzy na was Szasza. Poznacie ją bliżej przy okazji następnych wpisów.
I wiecie co? Fajnie jest wrócić :)
ps. a jak już jest niedziela, to będzie z piosenką, o:
ps. a jak już jest niedziela, to będzie z piosenką, o:
8 komentarzy:
Jeeej! Kaja, jak się cieszę!!!! na fb Cię podglądam, zawsze coś ;) dobrze, że będzie Cię więcej, niż tylko w "fejsbukowym" skrócie :)
Miło Cię znowu czytać ;-)) Pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że do nas wróciłaś :-) Witaj :-)
Pozdrawiam serdecznie.
jednak cierpliwość opłaca się i to bardzo.Sama mam zastój "blogowy"
Pozdrawiam Aga
http://gusinkowegwiazdki.blogspot.fr/
Ooo..Kai :) Miło Cię znowu zobaczyć w sieci. Swego czasu, jak zniknął Twój blog, doszłam do wniosku, że pisanie bloga znużyło Cię albo może sytuacja życiowa uniemożliwia Ci dalsze jego prowadzenie.
Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się wrócić :)
Ha! Czasami warto czekać :)
Powodzenia!
M.
Z niecierpliwością czekam na nowe udziergi.
Prześlij komentarz